![Pracownicze plany kapitałowe](https://ozzpt.org.pl/wp-content/uploads/2018/02/euro-427533_1280-730x300.jpg)
Od 2019 r. część firm będzie musiała założyć pracownicze plany kapitałowe. To pomysł na dodatkowe oszczędzanie na emeryturę Na początek obowiązek zakładania Pracowniczych Planów Kapitałowych będzie dotyczył tylko największych firm, które zatrudniają co najmniej 250 osób. Tak wynika z projektu ustawy o pracowniczych planach kapitałowych, do którego dotarł DGP. Zakłada on, że Pracownicze Plany Kapitałowe wprowadzane będą stopniowo, przez dwa lata. Średnie firmy (co najmniej 50 pracowników) dołączą 1 lipca przyszłego roku. 1 stycznia 2020 r. obowiązek obejmie także firmy zatrudniające powyżej 20 osób), a pół roku później – pozostałych przedsiębiorców. Ten ostatni termin ma też obowiązywać jednostki sektora publicznego. Mowa o samorządach, administracji rządowej, sądach, państwowych agencjach i funduszach celowych, NFZ, ZUS, a także państwowych uczelniach i instytucjach kultury.
Dla pracodawców rządowe plany oznaczają nowe obowiązki. Najważniejszy z nich to zawarcie umowy o zarządzanie Pracowniczymi Planami Kapitałowymi z wybraną instytucją finansową. Ewidencję takich instytucji ma prowadzić Polski Fundusz Rozwoju. W praktyce będą to towarzystwa funduszy inwestycyjnych, które spełnią wymogi stawiane im przez ustawę, przede wszystkim zaoferują odpowiedni typ funduszu. Domyślnie do Pracowniczych Planów Kapitałowych trzeba będzie zapisać wszystkich zatrudnionych, choć będą wyjątki. Pierwszy: w przypadku zatrudnionych, którzy skończyli 55 lat, przystąpienie do Pracowniczych Planów Kapitałowych może być tylko na ich wniosek. Wyjątek drugi: składek nie będzie się odprowadzać od osób, które skończyły 70 lat.
W pozostałych przypadkach pracodawcy zapisują zatrudnionych do Pracowniczych Planów Kapitałowych w ciągu 7 dni po upływie trzech miesięcy od momentu ich zatrudnienia. Istotne jest to, że autorzy projektu unikają słów „pracownik”, konsekwentnie używając zwrotu „zatrudnieni”, co sugeruje, że ubezpieczeni będą nie tylko etatowcy, ale też pracujący na innych rodzajach umów.
Uczestnictwo jest domyślne, ale jednocześnie dobrowolne. Pracujący będzie mógł zrezygnować z PPK, ale w tym celu będzie trzeba złożyć odpowiedni wniosek. I tu kolejny obowiązek dla przedsiębiorców: co 2 lata, 1 kwietnia, system ma się resetować – czyli pracodawca znów domyślnie będzie zapisywał do PPK pracowników, którzy wcześniej zrezygnowali z członkostwa w nich. A pracownicy ponownie będą mogli złożyć deklarację, że nie chcą w ten sposób oszczędzać.
Pracodawcy poniosą też koszty – składek, jakie będą wpłacali na PPK. Zgodnie z projektem ustawy obowiązkowo będzie to 1,5 proc. wynagrodzenia, ale przepisy umożliwiają wpłaty dodatkowe w wysokości 2,5 proc. W wariancie maksymalnym składka może więc wynosić 4 proc. Jeśli do PPK zapisani będą wszyscy pracujący to – w przybliżeniu – o taki poziom teoretycznie mogą wzrosnąć koszty zatrudnienia w firmie w skali roku. Ile to będzie w rzeczywistości, trudno dziś oszacować, bo nie sposób przewidzieć, ile osób zechce w ten sposób oszczędzać na emeryturę i jak długo.
Autorzy projektu przewidzieli kilka zachęt. Na przykład każdemu, kto wytrzyma w PPK minimum trzy miesiące, zostanie wypłacona składka powitalna ze środków Funduszu Pracy w wysokości 250 zł. Cel: zachęcić jak najwięcej osób w pierwszym okresie działania nowego systemu. Bo każdy, kto przystąpi do PPK po 31 grudnia 2020 r., na składkę powitalną już się nie załapie.
Dodatkowy wabik to dopłata roczna, także finansowana z Funduszu Pracy w wysokości 240 zł. Może na nią liczyć każdy, u kogo w ciągu roku na koncie zgromadzona zostanie kwota odpowiadająca sumie składek podstawowych od sześciokrotności płacy minimalnej. W dzisiejszych warunkach, gdy minimalna pensja to 2100 zł miesięcznie, dopłata roczna przysługiwałaby każdemu, kto zdołałby zebrać co najmniej 441 zł.
Zachęty są potrzebne, bo dodatkowe oszczędzanie na emeryturę będzie kosztem nie tylko przedsiębiorcy, ale też pracującego – zmniejszy mu pensję netto. Składka podstawowa w jego przypadku to 2 proc. wynagrodzenia, z opcją zwiększenia o dodatkowe 2 proc. W przypadku średniej płacy w gospodarce (około 4271 zł w 2017 r.) pracownik pomniejszałby sobie pensję o ok. 85 zł miesięcznie (w wariancie podstawowym), a z opcją dodatkową o ok. 170 zł miesięcznie. Jeśli jeszcze pracodawca zdecydowałby się na płacenie maksymalnej składki (podstawowej i dodatkowej), to – w przybliżeniu – na konto PPK pracującego trafiałaby rocznie kwota zbliżona do jednej pensji.
![Pracownicze pany kapitałowe](https://ozzpt.org.pl/wp-content/uploads/2018/02/PPK-artykuł-1024x513.jpg)
Nowy impuls finansowy dla rynków
Pracownicze plany kapitałowe mają szansę wypełnić część luki, jaka została po OFE. Nowe pieniądze napłyną nie tylko na giełdę, ale także na rynki obligacji. Brakuje nam krajowych długoterminowych oszczędności – to diagnoza, która stoi za przedstawionym w połowie 2016 r. Planem Budowy Kapitału. Jeden z jego filarów – PPK – ma nie tylko dać możliwość zgromadzenia zabezpieczenia na emeryturę, ale być także solidnym impulsem dla rynku kapitałowego. Zdaniem autorów pomysłu PPK wzmocnią nie tylko GPW, ale także popyt na obligacje rządowe i korporacyjne. Co roku na rynek miałoby trafiać od 6 do 15 mld zł nowego kapitału, co stanowi 0,3–0,7 proc. PKB. To wariant minimalny zakładający, że płacona będzie najniższa możliwa składka, czyli 3,5 proc., a na PPK zdecyduje się 75 proc. uprawnionych. W wariancie maksymalnym z 8-proc. składką na rynek popłynie od 0,6 do 1,4 proc. PKB, czyli między 12 a ponad 30 mld zł.
Nie wszystkie środki muszą być zainwestowane w kraju. Projekt pozwala, aby do 30 proc. aktywów lokować w inwestycjach zagranicznych. Nawet przy takiej opcji autorzy PPK liczą, że lokalni gracze wzmocnią swoją pozycję. Kapitał emerytalny będzie zaś lokowany długoterminowo, co pozwoli finansować m.in. projekty infrastrukturalne.
Projekt ustawy zakłada też zabezpieczenia dla uczestników PPK. Nie każdy fundusz zarządzający pieniędzmi będzie miał taką samą strategię inwestycyjną. Ustawa nałoży na instytucje prowadzące PPK konieczność zarządzania co najmniej czterema funduszami (lub subfunduszami), z których każdy ma mieć inny profil inwestycyjny, dopasowany do wieku uczestników. Młodzi będą mogli wybrać pomnażanie kapitału w bardziej agresywny sposób, gdzie stopa zwrotu może być wyższa, ale za cenę większego ryzyka. W PPK będą fundusze zdefiniowanej daty, zwane też funduszami cyklu życia. Składki klienta będą mogły być inwestowane bardziej agresywnie lub zachowawczo, niż by to wynikało z jego wieku tylko w jednym przypadku – na wyraźny wniosek uczestnika. To nowość, bo na razie na rynku komercyjnym fundusze cyklu życia są w ofercie tylko dwóch TFI. W praktyce działają tak, że jasno określają czas inwestowania (np. 10 lat) i z biegiem tego okresu modyfikują swoją strategię inwestycyjną. W przypadku PPK okres inwestowania też jest określony – składek nie odprowadza się dla pracowników, którzy skończyli 70 lat.
Projekt ustawy jasno określa, ile TFI jako zarządzające funduszami może na tym zarobić. Podstawowa stawka to 0,5 proc. aktywów przypadających na PPK. W przypadku bardzo dużych instytucji wprowadzono dodatkowe ograniczenie: jeśli środki gromadzone w zarządzanych przez nią funduszach przekraczają 15 proc. całego rynku, wówczas opłat powyżej tego poziomu nie wolno pobierać. TFI będą mogły naliczać także dodatkową opłatę za osiągnięty wynik. Jej wysokość ma zależeć od stopy zwrotu, przy czym nie wystarczy tylko osiągnięcie zysku – musi być on wyższy niż tzw. referencyjna stopa zwrotu dla całego rynku. Jednocześnie opłata nie będzie mogła przekroczyć 0,1 proc. aktywów.
Autorzy PPK liczą, że wejście w życie doprowadzi do istotnego wzrostu oszczędności emerytalnych. W symulacjach, jakie znalazły się w projekcie, prognozuje się, że aktywa gospodarstw domowych (uwzględniające 75 proc. środków z OFE, pracownicze programy emerytalne, IKE, IKZE) wzrosną w ciągu dekady z poziomu ok. 173 mld zł na koniec 2016 r. do blisko 340 mld zł. Obliczenia te bazują na założeniu, że do OFE, IKE i IKZE nie wpłyną nowe składki, a te na PPK będą opłacane w minimalnej wysokości, czyli 3,5 proc. wynagrodzenia. W wariancie maksymalnej składki aktywa zwiększą się do 496 mld zł.
Autorzy: Bartek Godusławski, Marek Chądzyński
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna